poniedziałek, 6 lipca 2015

ANIOŁ STRÓŻ

Czy kiedykolwiek przeszło Wam przez myśl, że modlitwa do Anioła Stróża rzeczywiście może go do Nas przywołać ? 
Mi przeszło... 
I wiecie co? myślę nawet, że Kornelia ma takiego właśnie swojego Anioła, którego przywołała... sama ...


Początek tej historii jest taki, że kiedy Kornelia zaczynała uczyć się mówić i nazywać członków rodziny, każdego dnia przeglądałyśmy rodzinne fotografie.
Osobiście znała wszystkich, poza jedną osobą...
Tą osobą jest/był Mój Dziadek, który zmarł ponad 7 lat temu
Kiedy opisywałam Kornusi zdjęcie, na którym siedzą wszyscy jej pradziadkowie z mojej strony, mówiłam, że ten siwy "pan" to Dziadek Stasiu, którego nie ma już niestety z nami, a mieszka sobie w niebie, z Aniołkami...
Nigdy bym nie pomyślała, że te słowa tak bardzo utkną jej w pamięci.

Nie miała jeszcze dwóch latek a już przy pierwszej lepszej okazji powtarzała wszystkim, że ona ma takiego "Dziadka Stasia, który żyje z Aniołkami w niebie."
Po dziś dzień często podbiega pod zdjęcie stojące na komodzie u moich rodziców i mówi "Cześć Dziadek Stasiu".
Kiedy zaś przejeżdżamy obok cmentarza, na którym został pochowany - zawsze woła, że tu jest "ogródek Dziadka Stasia" i macha do niego rączką.
Na cmentarzu była zaledwie kilka razy i to w sumie bardzo dawno temu... [co jest akurat moją winą :( ]

Nie ma dnia żeby nie wspomniała o Dziadku Stasiu !
A to w zabawie, a to podczas jedzenia, a to w aucie... nigdy też nie pominie go kiedy wymienia wszystkich dziadków i babcie, które ma... ba! przeważnie Dziadek Stasiu jest na pierwszym miejscu :)
Nie zwracałam na to jakiejś szczególnej uwagi bo przecież sama jej o nim powiedziałam.

Jednak ostatnimi czasy miało miejsce kilka sytuacji, które sprawiły, że zaczęłam zastanawiać się skąd u niej tak ogromne przywiązanie do Dziadka, którego nigdy nie poznała !??
Zdarza się, że siedząc i bawiąc się, nagle, z uśmiechem na twarzy, mówi sama do siebie: "kocham Dziadka Stasia!".


Eh...
Piszę ten post i jakoś tak smutno mi na serduchu, bo ten ukochany przez Kornelię Dziadek, był dla mnie jak drugi ojciec.
Wychowywałam się przy nim. Najpierw mieszkaliśmy wiele lat pod jednym dachem, a później, aż do momentu, w którym go zabrakło - na 'jednym podwórku'...
Tak więc bardzo brakuje mi jego osoby :( i nie raz wspominam go, co też na pewno słyszy sama Kornelia...

Ale mimo wszystko! to co wydarzyło się ostatnio sprawiło, że inaczej patrzę na Kornelię kiedy wspomina o Dziadku...

Kiedy dwa tygodnie temu byliśmy na wakacjach nad morzem, pewnego dnia, w środku nocy, obudziła Nas rozpłakana i roztrzęsiona Kornelia, wołająca przez łzy, że chce natychmiast wracać do domu.
Szybko wyciągnęłam ją z łóżeczka i przytuliłam do piersi, jednak to nic nie dało! ona ciągle powtarzała, że chce wracać do domu - już teraz !
Zaczęliśmy jej pytać: dlaczego? co się stało?
A ona już w pełni 'obudzona' mówi nam, że "tam przy szafie stał Dziadek Stasiu" !
...
No więc ja nadal wypytywałam o co dokładnie jej chodzi? 
Tyle, że wtedy powtarzała już cały czas to samo, że Dziadek stał przy szafie... że później podszedł do lodówki [czyli zbliżył się do naszych łóżek] 
...

Płakała jeszcze chwilę ale udało mi się w końcu ją uspokoić.
Rozmawialiśmy chwilę z mężem na ten temat ale zmęczeni po intensywnym dniu usnęliśmy chwilę potem...
Ale kiedy rano Kornelia tylko otworzyła oczy, pierwsze co zapytałam ją: "dlaczego w nocy tak bardzo płakała i chciała wracać do domku?" - odpowiedziała mi bez wahania, że był u niej Dziadek Stasiu, że stał przy szafie a później przy lodówce... 
Powtórzyła słowo słowo to samo co w nocy.
A kiedy zapytałam jak wyglądał, odpowiedziała, że miał kolorowe włosy i liście na głowie...
Więcej nie udało mi się dowiedzieć ponieważ dorwała pilota od tv i chciała oglądać 'na dzień dobry' bajki.

Do końca wyjazdu nie wspomnieliśmy więc głośno o tej sytuacji, ani też o Dziadku Stasiu, ale Kornelia jednak nie zapomniała, bo kiedy tylko wróciliśmy do domu, po raz trzeci powtórzyła wszystkim domownikom to co spotkało ją nad morzem ...

Pierwsza moja myśl ?
"Nie zapomniała!"
Czyli nie wymyśliła tego? Trzeci raz powtórzyła wszystko to samo, słowo w słowo.
Może więc faktycznie był u niej Mój Dziadek ?
Może przywołała go do siebie tą ogromną, szczerą, dziecięcą miłością ?

W każdym razie jeśli faktycznie u niej był, w tak kolorowej i wesołej postaci jak mówiła - na pewno nie chciał zrobić jej żadnej 'krzywdy'.
Przestraszyła się po prostu, a do domu chciała wracać, bo w nim czuje się najbezpieczniej. 
Mój Dziadek był wspaniałym człowiekiem, jestem więc pewna, że teraz jest Aniołem i być może dostał tak cudowną rolę jak 'czuwanie' nad swoją prawnuczką <3






__________________________
Jeśli u Was miała miejsce jakkolwiek podobna sytuacja do tej naszej podzielcie się proszę...
Bo tak do końca to już sama nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć ? 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuje za Twój komentarz :)