Tak jak już pisałam Wam wcześniej [o tu - KLIK]
Hotel Anders w Starych Jabłonkach słynie z tego, że jest miejscem bardzo przyjaznym dla dzieci.
Cóż więcej oczekiwać można od hotelu jeśli posiada się dzieci? Chyba już nic :)))
Piękny, zadbany, przestrzenny pokój z balkonem. Łóżeczko z własną, świeżo wyprasowaną pościelą, wanienka do kąpieli, zabezpieczenia kontaktów, menu dla dzieci, własne siedzenie oraz kolorowanki i kredki w restauracji. Do tego wszystkiego mnóstwo atrakcji :) Basen, jacuzzi [tak tak! Kornelia korzystała z jacuzzi wyjątkowo często!], mini klub z grami i zabawkami, małpi gaj z piłeczkowym rajem, a na świeżym powietrzu? Piękne widoki oraz możliwość wypożyczenia sanek :)
Te 3 dni zleciały Nam w oka mgnieniu!
Było tak fajnie, że przyznam szczerze, z ciężkim sercem pakowałam Nas w niedzielę do domu...
Całą obsługę oceniam na sześć z plusem!
Codziennie rano przychodziła Pani ażeby posprzątać pokój, wyrzucić śmieci, zmienić ręczniki na świeże, uzupełnić braki w wodzie mineralnej, kawie czy herbacie.
Wszędzie gdzie się nie pojawiliśmy witano Nas z ogromnym uśmiechem na twarzy :)
Atmosfera w hotelu sprawiła, że poczuliśmy się jak u siebie, a jest to bardzo ważne. W końcu nawet Kornelia nie zwróciła uwagi na to, że jest w obcym miejscu i zachowywała się tak, jakby wszystkich tam znała :)
Od razu muszę się Wam pochwalić, że co chwila znalazł się ktoś, kto zachwycał się Kornelią i jej piękną wymową. :)
Okazało się, że Moje dziecko jest na tyle odważne, że nie było osoby, do której nie powiedziała by "dzien dobli" i wyciągnęła rączki ażeby się przywitać :)))
Rozpierała mnie duma kiedy mówiłam, że ma dopiero półtora roczku! ;)
Jeżeli chodzi o jedzenie, to w momencie wejścia po raz pierwszy do restauracji [to jest w piątek na obiado-kolację], odebrało mi mowę!
Takiej ilości jedzenia, tak różnorodnej, tak wykwintnie podanej, nie widziałam już dawno.
Samo to, że restauracja położona jest w wyjątkowym miejscu, z przepięknym widokiem na jezioro i lasy... gdzie w tle leci sobie nastrojowa muzyka, a okrągłe stoły przybrane białymi obrusami, zdobi piękna zastawa oraz zapalone świece, sprawiało, że nie chciało się stamtąd wychodzić :)
Jedzenie?
Samo jedzenie to poezja smaku!
Starałam się spróbować wszystkiego po troszku [w końcu nawet dieta mi w tym nie przeszkodziła!], no ale nie sposób było skosztować nawet jednej trzeciej...
No cóż! Nie da się opisać tego słowami!
Trzeba tam być, zobaczyć i spróbować :))))
Jednym słowem i w wielkim skrócie - weekend zaliczam do wyjątkowo udanych, choć najwięcej atrakcji miała Kornelia, która zachwycona hotelem, nawet nie chciała chodzić spać! ;)
Jeśli wybieracie się na warmię i mazury, albo mieszkacie gdzieś niedaleko, koniecznie musicie, chociaż raz jeden jedyny!, odwiedzić to miejsce! ;)
Sami zobaczcie dlaczego!?
[Uwaga! Duuuuużo zdjęć!] :)))))
Jestem pewna, że wrócimy tam jeszcze nie raz! :)