Wreszcie koniec! :D
Prawie 5 tygodni trwało przerobienie 'starego' pokoju do stanu [przed] kuchennego.
Hydraulik, elektryk, glazurnik, później gipsowanie, gładzenie, malowanie, sprzątanie...
Te kilka tygodni ciągnęło się w nieskończoność !
Ale wreszcie mogę się Wam czymś pochwalić [zanim pojawi się post gdzie zobaczycie moją nową kuchnię już w pełnej okazałości!] :)
Zacznijmy więc od początku...
Tak wyglądały pierwsze dni remontu :
Później było już troszkę lepiej...
A teraz jest tak ! <3
Przyznaję, że wybór koloru ścian, materiału na roletę rzymską, jakiejś 'ozdoby' na ścianę, odpowiedniego stołu z odpowiednimi krzesłami, płytek nad blat [tym bardziej, że na początku chciałam mieć w tym miejscu szkło] czy choćby gniazdek do prądu i włącznika - zajęło mi OGROM czasu !!!
Stwierdziłam, że jeśli już coś robię, muszę to zrobić idealnie, a na pewno tak ażebym tych wyborów później nie żałowała ;)
Tak więc po długich dyskusjach i poszukiwaniach postanowiliśmy, że na ścianach znajdą się farby plamoodporne MAGNAT w trzech kolorach: biały diament, szary piryt oraz stylowy antracyt.
Ostatni odcień zrobił na mnie [choć nie tylko na mnie!] największe wrażenie.
Na ścianie prezentuje się przepięknie i niestety choćbym nie wiem jak się starała, zdjęcia nie oddają jego uroku :(
Musicie wiedzieć, że farby ceramiczne MAGNAT są w lekkim połysku i czasami pod wpływem światła dziennego mogą się delikatnie mienić, co mi osobiście bardzo się podoba :)
Drugi ich ogromny plus to plamoodporność !
Zanim nałożyliśmy farby na ściany [wcześniej pomalowane lateksowym gruntem tej samej firmy] - otworzyłam dwie puszki z dwoma kolorami i małym pędzelkiem pomazałam nimi po kartce z blogu technicznego.
Najpierw jedna warstwa, a po dwóch godzinach druga.
Kiedy wieczorem [czyli po kilku godzinach od drugiej aplikacji] wzięłam tę kartę i wylałam na nią ketchup, pomazałam masłem i pozwoliłam Kornelii wyżyć się długopisem i mazakiem - zrobiłam mały test [doskonale wiedząc, że farba swoje właściwości plamoodporne nabiera dopiero po 28 dniach od pomalowania!] ...
i ku mojego ogromnemu zaskoczeniu - wypadł on w 100% pozytywnie !!!
Po czerwonej i tłustej plamie nie zostało nawet śladu [do wyczyszczenia plam użyłam czysto-białej chusteczki namoczonej w ciepłej wodzie]. Długopis i mazak również zniknęły bez śladu choć tu musiałam potrzeć farbę troszkę dłużej. Jednak mimo to iż były jeszcze świeże, że były przez kilkanaście minut całe ubrudzone, nie zmieniły swojego koloru i nie pozostawiły nawet śladu po wcześniejszych plamach.
Tak więc jeśli o mnie chodzi - to ja już innych farb nie chcę !
I jeśli za rok będziemy odświeżać ściany w naszym salonie - bez chwili zastanowienia ponownie sięgniemy po ceramiczne farby MAGNAT :)
Kolejną rzeczą, która spędziła mi sen z powiek była roleta rzymska.
Dlaczego?
Bo najpierw chciałam taką jaka została wrzucona w projekt [klik TU], później stwierdziłam, że chce jaśniejszą, biało- szarą, a na końcu, że musi być jednak jednolita bo będę miała 'paski' w innych miejscach.
Całe szczęście, że trafiłam na idealny sklep internetowy DEKORUJSAM.PL, który przed moim ostatecznym wyborem przysłał mi kilkanaście próbek materiałów, co naprawdę bardzo ułatwiło mi wybór, bo jeśli kiedykolwiek kupowaliście tkaniny wiecie, że nie tylko kolor i wzór jest ważny ale i struktura materiału, czego niestety patrząc tylko w monitor, nie jesteśmy w stanie określić ...
Tak więc na moim oknie zawisł średnio-przepuszczający promienie słońca, materiał o nazwie CHIC 11.
Jest to delikatnie przybrudzona biel, która w zależności od nasłonecznienia sprawia wrażenie delikatnego, ciepłego kremu.
Moim zdaniem - idealna :)
Stół i krzesła pokazywałam Wam już w poście o kąciku jadalnym [klik TU].
Tyle, że wtedy wrzucałam zdjęcia z sieci a teraz możecie podziwiać je w realu, a właściwie to tylko ja mogę - bo Wy nadal widzicie tylko zdjęcia ;P
No ale musicie uwierzyć mi na słowo, że i krzesła i stół na żywo prezentują się przepięknie a siedzenie w tym miejscu już teraz sprawia mi mnóstwo radości i satysfakcji :)
Nawet zdarza mi się przynieść z dołu choćby herbatę żeby usiąść i po prostu podelektować się tym 'swoim miejscem' :)
Co wisi nad stołem?
Najpierw miał być plakat. Wiecie jakiś fajny motyw, ramka i tak dalej...
Ale wtedy zupełnym przypadkiem trafiłam w sieci na napisy dekoracyjne DEKOSIGN.PL i przepadłam bez reszty !!!
Napis, który wybrałam to idealne motto do porannej kawy. Poza tym świetnie prezentuje się na mojej ciemnej ścianie i przepięknie współgra z jasnym kątem do jedzenia... no i nie trzeba wiercić w ścianach dziur !!! wystarczy odkleić dołączoną do napisu taśmę i już napis jest tam gdzie być powinien.
Wybaczcie mój zachwyt ale wygląd tej konkretnej ściany póki co sprawia mi największą radość :)))
Idąc dalej...
Te dwa pasy, które widzicie na ścianach po stronie przeciwnej od kącika jadalnego to czarne, lustrzane, z efektem 3D, płytki ścienne marki Paradyż :)
Zdecydowałam się na płytki ponieważ po pierwsze i najważniejsze - wyszły nas dużo taniej niż szkło 'lacobel', na które na początku tak się napaliłam.
Okazało się bowiem, że przy płytach gazowych szkło musi zostać zahartowane, a wtedy automatycznie jego cena za metr kwadratowy się podwaja, no i nie jest już tak efektowne jak przed hartowaniem...
Druga sprawa, hartowane szkło najlepiej wygląda oklejone fototapetą a ja totalnie nie miałam pomysłu na to co mogłabym tam umieścić :/
Gdyby jeszcze to była tylko jedna ściana to może i bym znalazła jakiś ciekawy obraz, ale razy dwa? od razu stwierdziłam, że NIC z tego !
A tak w ogóle to płytki są dużo bardziej wytrzymalsze niż szkło, więc nie będę się musiała zamartwiać, że niechcący je czymś uderzę i wszystko posypie mi się w drobny mak.
Kolejna rzecz, choć bardzo mała, to jednak bardzo w kuchni ważna - prąd, a co za tym idzie - kontakty oraz włączniki.
I tu z pomocą przyszła mi aplikacja mobilna KONTAKT-SIMON [do ściągnięcia TUTAJ], dzięki której samo zamówienie kontaktów i całej reszty to czysta przyjemność :)
Ale zacznę od tego, że oferta produktów marki KONTAKT-SIMON jest tak bogata, że same kontakty wybierałam uwaga - 2 dni ! :D
Totalnie nie mogłam zdecydować się czy postawić na mat, na połysk, szarość, czerń czy może chrom !?
Ostatecznie jednak na płytkach wylądowały chromowane ramki z czarnymi środkami, na najciemniejszej ścianie ramki stalowe z czarnymi środkami a w pozostałych miejscach - czarny, szary i biały mat :)
Efekt końcowy? Piorunujący ! :D
Ostatnią rzeczą widoczną na zdjęciach są nadające 'życia' pomieszczeniu kwiaty :)
Zielona [sztuczna!] trawka z BON PRIX, która tak bardzo imituje żywą roślinkę, że moja mama ostatnio wpadła na górę po to ażeby mi ją podlać :D
Oraz świeżutki, dostarczony przed momentem, bukiet polny w eko-torbie prosto od naturalCHIC !
Tak więc jak widzicie kawał dobrej roboty odwaliłam ;P
Choć dużo więcej oczywiście zrobił mój mąż, któremu z tego miejsca bardzo dziękuję <3
Do zobaczenia w mojej nowej kuchni ! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuje za Twój komentarz :)