piątek, 9 sierpnia 2013

To tylko wirus...

Wczoraj w nocy, a właściwie przedwczoraj, Nelka przebudziła się z przeraźliwym płaczem...
W takich sytuacjach bez namysłu przystawiam ją do piersi ażeby się uspokoiła, czasem po prostu przyśni się coś złego, czasem jakiś mały głód...
Ale tym razem to było coś innego! :( 
Jak tylko wzięłam ją na ręce, poczułam bijącą od niej gorączkę i od razu wiedziałam, że coś jest nie tak...

Pierwsze co, sprawdzam dziąsełka... 
Okazuje się, że ma spuchnięte, wielkie gorące, gule, po lewej i po prawej stronie na dole, w miejscu 'trójek'.
Pomyślałam: to na pewno ząbkowanie !
Ale to i tak nie dało Mi już spokojnie spać...

[Wygodnie jest zrzucić wszystko na ząbki. A przecież temperaturą mogą objawiać się wszelakie, mniej lub bardziej groźne, choróbska!]

Wczoraj rano temperatura się obniżyła, nie przekraczała 37 stopni...
Niestety upał na dworze, 36 stopni w cieniu [!!!], sprawił, że organizm dodatkowo się osłabił i już popołudniu, w błyskawicznym tempie, na termometrze było 38 i pół ...

Nie zastanawiając się już dłużej od czego to[!?], chwyciłam za telefon i dzwonie. 
Najpierw do Naszego pediatry, chce Mi pomóc przez telefon [jest na urlopie], tłumaczy, uspokaja, ale to dla Mnie jest za mało...
Dzwonię dalej wyszukując w sieci numery kontaktowe, coraz bardziej martwiąc się, o to że, o tej godzinie i o tej porze roku [wakacje!] nie znajdę NIKOGO w promieniu 40 km !
Wykonałam kilkanaście telefonów, już prawie straciłam nadzieję...
Owszem umówiłam się, ale na poranną godzinę następnego dnia! Dla mnie to niestety zbyt odległy czas, w końcu nadchodzi noc i temperatura rośnie mimo leków zbijających gorączkę ! Lakarz musi JĄ obejrzeć - natychmiast !

Ostatni telefon, ostatnia nadzieja i JEST ! 
Odbiera Pani doktor [specjalista chorób dziecięcych, neonatolog], z bardzo spokojnym i ciepłym głosem...
Tłumaczy: 
"Uspokój się Skarbie. Jestem w domu, wsiadajcie w auto, przyjedźcie..."

Po policzku pociekły mi łzy... 
Tym razem łzy radości, a nie jak te wcześniejsze - smutku, złości i bezradności !
Zapakowaliśmy do samochodu rozpaloną Kornelię i jedziemy. 
Po 45 minutach byliśmy na miejscu. 
Spokojna już, że jest w dobrych rękach słyszę, że to NIC złego, że to tylko jakiś wirus... Do tego ząbkowanie i upały na dworzu, przyczyniły się do obecnego stanu Kornelii. 

Kamień spadł Mi z serca !
Na recepcie jakieś leki, ale nie antybiotyki. Do stosowania przez 5 dni. 
Pani Doktor zapewniła, że wszystko przejdzie, a i ząbki niedługo wyjdą.

Uff... Co za ulga!
Tyle strachu i nerwów o 'nic wielkiego'...

Ale dopóki tego nie wiedziałam, świat się dla Mnie zatrzymał!
W głowie nie miałam niczego innego poza tym ażeby jak najszybciej pomóc własnemu dziecku.

Znalazłabym wczoraj tego lekarza, choćby na końcu świata ! ! !

Już teraz wiem na pewno! Jeżeli chodzi o Kornelię, nie ma dla Mnie rzeczy niemożliwych...


Dziś jest już lepiej... :)


18 komentarzy:

  1. Bardzo dobrze rozumiem Twój lęk o Małą. Ja mam bardzo podobnie jezeli chodzi o moją córeczkę. Mamy dzieci w podobnym wieku i czytam że przerabiamy podobne problemy "zabkowania" i wyższych temperatur. Mam nadzieje że Kornelia szybko wróci do zdrowia. ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. O rany ale stres przeżyliście, ale lepiej dmuchać na zimne przy dziecku. Ściskam i zyczę córci zdrówka!

    OdpowiedzUsuń
  3. Straszny stres przeżyłaś, dobrze, że to tylko wirus i zaraz przejdzie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. :* zdrowia kochana...
    ja dużó chorowałam jak byłam malutka, podobno co miesiąc coś łapałam, ale juz tak nie mam :)
    zobaczysz... im więcej strupów za młodu tym więcej wesołych wspomnień ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dlaczego piszesz Mnie, Mi itp z dużych liter? Śmiesznie to wygląda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem... ;)
      to chyba zostało Mi z podstawówki :P

      Usuń
  6. 3majcie sie mocno :) będzie dobrze :) my przechodziliśmy ostatnio zapalenie krtani więc wiem co znaczy pobudka w środku nocy :* buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  7. zdrówka życzę :)
    "Mnie,Mi "z dużych liter to tak po angielsku bardziej hehe oni też.... I am I coś tam ......;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no faktycznie ;)

      jednak ja pamiętam jak Moja nauczycielka od języka polskiego mówiła: "Ja, Moje, Mi, Mnie, jest tak samo ważne, jak Ty, Wy, Oni" etc :)

      Usuń
    2. A u mnie na lekcji kiedyś nauczycielka powiedziała, że "Ja, Moje, Mi, Mnie" piszą egoiści i te osoby, które mają za wysokie mniemanie o sobie O.o Ale ona była jakaś dziwna...

      Usuń
    3. Kto wie, może i jestem taką osobą!? :)

      Usuń
  8. Ja też jeździłam w środku nocy po lekarzach. Ale lepiej dmuchać na zimne. Zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozumiem Twój lęk o Kornelię i to bardzo dobrze. Jeszcze nie tak dawno przerabiałam to amo: wysokie temepratury, których nie mogłam zbić lekami, dziecko mi się darło, nawet cycuś nie pomagał. Mi się płakać chciało, czułam się bezsilna, bo nie rozumiałam co mu dolega. Długo nie czekałam i pojechałam do lekarza. I też okazało się, że mocno ząbkuje, miał osłabioną odporność i załapał jeszcze różyczkę :) Ale przynajmniej miałam serce spokojniejsze... ;) Pozdrawiam i zdrówka życzę! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tyle strachu ale najważniejsze,że wszystko dobrze się skończyło!

    OdpowiedzUsuń
  11. Zgadzam się z Mayą, lepiej dmuchać na zimne. Cieszę się, że już jest lepiej. Pozdrawiam serdecznie,

    http://notosruu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Dużo zdrówka :))))
    Kasiu pozdrawiam Was cieplutko i do usłyszenia:))))

    OdpowiedzUsuń
  13. jeśli chodzi o dziecko to ja twierdzę, ze nie ma "nic takiego" każde niepokojące nas obawy powinniśmy uspokajać u specjalisty!
    Całe szczęście że z Kornelią wszystko ok :)

    OdpowiedzUsuń
  14. dużo zdrówka .... strach o dziecko zawsze jest uzasadniony!
    u nas przez dwa dni Norb miał prawie 40 stopni .... na dworze w cieniu 37... i weź tu schładzaj organizm ....

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za Twój komentarz :)